Bohaterem mojej dzisiejszej opowieści jest rola, która rzadko, chyba najrzadziej pojawia się w zespołach, z którymi pracuję. Tym chętniej słucham opowieści siewców i wyłapuję to, w jaki sposób siebie przedstawiają. Zabieram Was dziś w podróż po świecie oryginalnych pomysłów i wizji.

Gdy opisuję role zespołowe, czasami przychodzi mi na myśl jedno słowo, które idealnie określa przedstawicieli poszczególnych ról. W przypadku siewców tym słowem jest „nietuzinkowość”. Nietuzinkowe pomysły, nietuzinkowy sposób bycia, nietuzinkowy strój i styl ubierania się. Oryginalność, wychodzenie poza utarte schematy, nieszablonowość.

Siewcy uwielbiają wynajdywanie nowych rozwiązań. Są kreatywni, z zapałem podejmują kolejne inicjatywy, mają głowę pełną pomysłów. Ich pomysły bywają czasami tak niekonwencjonalne, abstrakcyjne, jedyne w swoim rodzaju i tak nietypowe, że grupa może mieć problem z ich zrozumieniem i realizacją. Jak mówią, spotykają się też często z opinią, że ich pomysły są dziwne na pierwszy rzut oka, na szczęście zazwyczaj udaje się im przekonać otoczenie do ich realizacji. Motywację do działania i satysfakcję do dalszej pracy daje siewcom zaakceptowanie i wdrożenie kolejnego pomysłu.

Siewcy to myśliciele. Bywają chaotyczni, bujający w obłokach i strefie marzeń. Do współpracy potrzebują dobrych organizatorów, którzy nadadzą bieg ich wizjom, uporządkują je i doprowadzą cele do realizacji. Nie są konfliktowi, choć czasami dążą do konfrontacji by wypromować lub obronić swój pomysł.

Potrafią przyciągać słuchaczy i rozmówców, co wcale nie oznacza, że są osobami dominującymi i władczymi. Roztaczając wokół siebie aurę, snując interesujące wizje i kreśląc piękne obrazy, działają po prostu jak magnes oferujący kolorowe barwy i szaroburej rzeczywistości.

Kiedy mają swoją wizję, trudno jest im przekonać się do pomysłów innych członków zespołu. Starają się wówczas forsować zaproponowane przez siebie rozwiązania i szukają argumentów przemawiających za ich wizją. Zdarza się im krytykować pomysły innych, choć sami z trudem krytykę przyjmują.

Jak opisują sami siebie?

Nieustannie zastanawiam się w jaki sposób można poprawić aktualny stan rzeczy, który zazwyczaj według większości tego nie wymaga.

Jeżeli na czymś się wzoruję to staram się to dostosować do własnych potrzeb i sprawić, żeby pomysł posiadał tak zwaną „cząstkę mnie”.

Wychodzę z założenia ze każdy pomysł jest wart wysłuchania i przeanalizowania, bo niekiedy można kilka z pozoru bez sensu koncepcji połączyć w coś wartościowego albo, chociaż wysunąć jakieś konstruktywne wnioski.

Mam nadzieję, że dzisiejsza krótka opowieść pozwoliła poznać Wam tę nietuzinkową rolę i lepiej poznać drzemiące w niej tajemnice.